sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 29

Hieloł XD Proszę bardzo. Oto nowa notka. Co do piosenki macie tutaj linki : https://www.youtube.com/watch?v=2cqFKcykHyc i https://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_539427&feature=iv&src_vid=ZWvCQG-C2D8&v=MYlOiGQCP_U
No to... Miłego czytania.
Gruszka & Innax
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Głośny wrzask z zewnątrz mnie budzi. Przez chwilę nie mogę rozróżnić słów, jednak po sekundzie do mnie docierają.
- Ty gnoju !- krzyk Peety rozdziera mi głowę. Zaraz po tym rozlega się przeraźliwy, szaleńczy śmiech. Tylko do jednej osoby mógł się tak odnosić i tylko jedna osoba ma taki śmiech. Działam impulsywnie. Chcę się podnieść, ale zmarznięte ciało nie pozwala. Boję się o błękitnookiego. Nie chodzi o to, że nie jest silny. Jest. Aż za nadto. Ale trzeba pamiętać o jego protezie. Nie mam pojęcia co zrobić. Gorączkowo myślę, marszczę brwi, a oddech przyspiesza. Nagle wpada mi do głowy pomysł.
- Peeta ! - wrzeszczę. - Peeta ! Błagam !
Krzyczę do momentu aż mój głos zaczyna chrypieć. Chłopak się nie pojawia. Zaczynam płakać. Tylko jedna rzecz mogła go zatrzymać. Śmierć. Płacz zamienia się w histerią, a ja czuję jak moje serce pęka na pół. Jedna połówka jakby obumiera. W mojej głowie rozbrzmiewa się huk, który oznacza odejście jednego z trybutów. Tym trybutem jest Peeta.

                                                                          ~~~
Przez poszarzałą szybę wpadają pojedyncze promyki słońca, które oświetlają moje ciało. Uśmiecham się odruchowo. Wstaje świt. Chcę się przeciągnąć, ale nie mogę. Pewnie to Peeta, myślę. Uchylam powieki, by chłopaka ujrzeć , ale doznaję bolesnego szoku. Blondyna nie ma przy mnie, a ja leżę w starym domku przy jeziorze. Uświadamiam sobie, że nie mogłam się ruszyć przez ścianę przy moich nogach. Spoglądam na ręce, są pokryte zaschniętą masą na ciasto. Wczoraj miałam je robić z Peetą. Siadam po turecku i usiłuję sobie przypomnieć wczorajsze wydarzenia. Wpełzają powoli do mojej głowy, ale tylko jedne mocno zakorzenia się w mojej głowie. Huk. Tępo wpatruję się w przeciwległą ścianę. Łzy nie ciekną. Nie. Wczoraj chyba wyczerpałam limit. To niemożliwe. Peeta nie umarł. On żyje. Na pewno. Rozprostowuję nogi. Od wczoraj moje ciało zdążyło odtajać. Opieram się na rękach i powoli wstaję. Ruszam niepewnie w kierunku drzwi. Cicho wychodzę z chałupki. Idę nad jeziorko. Opadam na kolana i wpatruję się w swoje odbicie. Mam wrażenie, że pojawia się w nim odbicie błękitnookiego. Wtedy z mojego oka wypływa jedna łza, a za nią następne. Układam ręce w miseczkę i zaczerpuję wody. Ochlapuję nią twarz i wstaję. Idę wolnym krokiem w głąb lasu.

Włóczę się jeszcze parę godzin. Gdy przechodzę po raz kolejny koło jakiegoś drzewa dociera do mnie cichy jęk. Spoglądam w tamtą stronę. Dostrzegam brązową czuprynę posklejaną krwią. Nie, to się nie dzieje. To sen. Kolejny sen. Jedyną rzeczą jaka przychodzi mi w tej chwili to jest ucieczka. Nie myśląc za wiele wycofuję się zanim zdąży się ocknąć. Po paru godzinach jestem przed metalowym płotem. Bez chwili zastanowienia ruszam ku domu w którym palą się światła. Sunę powoli w kierunku domu Peety. Z perspektywy osoby trzeciej na pewno wyglądam jak zombie. Rozczochrane włosy, ledwo otwarte zapuchnięte od płaczu powieki, czerwone oczy, zgarbiona sylwetka. Powoli otwieram furtkę i wchodzę na teren domu chłopaka. Nie zawracając sobie głowy pukaniem, ani podobnymi rzeczami otwieram drzwi. Widzę trójkę ludzi pochylających się na jedną osobą siedzącą na pochylonym krześle. Gdy podchodzę bliżej rozpoznaję ich. Wokół Peety stoją Coin, Gale i Snow. Coś do niego mówię.
- Nie róbcie jej nic ! Błagam ! Weźcie mnie ! - wrzeszczy blondyn, a ja przyglądam się temu wszystkiemu bezinteresownie. Gale zauważa mnie i podchodzi. Łapie mnie w talii i zaczyna całować. Umysł wrzeszczy, ale ciało nie reaguje na rozkazy. Brunet łapie moje udo, a jakaś niewidzialna siła oplata je wokół jego pasa. W oddali słyszę krzyk Peety. Gale odrywa się ode mnie i znów podchodzi do chłopaka, a ja wgapiam się w nich.
- Teraz wierzysz, że ona cię nie kocha ?! - wrzeszczy w furii. Peeta otwiera szeroko buzię, a z jego gardła wydobywa się jęk bólu. Szeroko roztwieram powieki, bo dopiero dociera do mnie sens tej scenki.
- Peeta, nie !! Ja nie wiedziałam !!! - krzyczę. Chcę go niego podbiec, ale ktoś mnie trzyma i nie pozwala na tę czynność. Chłopak obrywa pięścią w twarz i pada. Wtedy ucisk ustaję, a ja podbiegam i przykładam głowę do jego klatki piersiowej. Nie słyszę bicia jego serca. Na policzkach czuję łzy. Zaczynam wrzeszczeć. Ból rozrywa moje serce.
- Katniss ? - słyszę czyiś głos. Jest jakby z oddali, przytłumiony.- Katniss!- znów powtarza moje imię. Zdaję sobie sprawę, że znam ten głos, lecz w tej chwili nie mogę go skojarzyć. - Katniss ! - Osoba, która cały czas powtarza moje imię, podnosi głos. Powoli go rozpoznaję. Jest delikatny, słychać w nim troskę, taki kobiecy...
- Katniss !- wrzeszczy, a ja go rozpoznaję. Tym razem jest przerażony, ale i stanowczy. Zwyciężczyni z 7. potrząsa moim ramieniem. Próbuję się podnieść, otworzyć oczy, ale nie mogę. Znów widzę Peetę, mocno oplatam rękami jego ciało.
- Katniss, półmózgu, obudź się !!!! - Lodowata woda, nagły szok, krzyk..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następna najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj :)




6 komentarzy: