piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 28

Well, well. No wybaczcie mi to roztargnienie. Czasu brak itd. ;// Innax się odezwała. Jest już okej. Wgl to mam do niektórych taki malutki żal ;c Ja rozumiem, niecierpliwicie się i wgl. ale ja też mam życie i powinniście to docenić. Poza tym to chciałam napisać dla was długą notkę i dlatego tak długo nie było. To już wszystko co mam na ten temat do powiedzenia.
 Jeszcze ja tu zmieniam parę rzeczy. Po pierwsze: imię nowego kolegi Johanny. Miał się nazywać Darick, ale... nie spodobało mi się to imię i ustalam, że on się zwie Travor. Dziękuję bardzo za pomoc w wymyśleniu tego imienia, Bananku. Po drugie: mój podpis. Cały czas się mylę, więc łatwiej mi będzie jak będę się podpisywać Gruszka XD Dzisiejsza notka oczami naszego Peety. Nie wiem czy się wyrobię do jutra, ale wena jest. Nie przedłużając... Miłego czytania.
Gruszka & Innax
PS. Jeszcze piosenka: Foo Fighters - The pretender
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Co ? Może trochę kultury, tak ?- szydzi Gale. - Nie powinieneś się tak odnosić do najlepszego przyjaciela swojej dziewczyny. A może już nie dziewczyny ? - szczerzy złośliwie zęby. Nie odpowiadam, zaciskam tylko mocno pięści. Nie ma sensu się z nim kłócić.
- Zatkało ? - prycha.- Może też już nie najlepszego przyjaciela ? Może kogoś więcej ? Hm...? - uśmiecha się z wyższością i pogardą. Jak w Kapitolu, myślę. Podpiera się pod boki i wgapia we mnie. Nie mam pojęcia co mu odpowiedzieć. Sam nie wiem, czy Katniss będzie chciała jeszcze ze mną być. Nie wiem gdzie w tej chwili jest. I to mnie najbardziej boli.
- Wiesz... Wyjawię ci prawdę, kolego. Katniss jest w tej chwili w drodze do Drugiego Dystryktu. Do mojego... a raczej NASZEGO domu. Po prostu cię zostawiła. Ja tu jestem, bo prosiła, żebym ci przekazał. Nie zapomnę jeszcze wspomnieć, że była kilka razy niedawno u mnie... - przybliża twarz do mojego ucha. - Pięknie wygląda bez ubrania, prawda? - mówi cicho.
- Kłamiesz.- syczę.
- Nie kłamię. Tak między nami ...Katniss jest łatwa. Nawet taki Beete taki mógł ją mieć... Np. za pieniądze. - mówi beztrosko. Cały kipię złością. Czuję jak mój oddech gwałtownie przyspiesza. Zaciskam zęby. Ona cię nie kocha. Jest z Gale' m. Jest zmiechem. Nie ! Kocha mnie. Gale kłamie ! Nie kłamie. On mówi prawdę. Ona chciała cię zabić. Nie pamiętasz ? To brednie. Nie chciała mnie zabić. To Snow zmodyfikował moje myśli. To nie Snow. To była prawda. Z oddali dociera do mnie straszliwy śmiech Hawthorna. Nagle robię rzecz, której wcale nie zaplanowałem. Nie miałem zamiaru tego robić. Łapię bruneta za czarną koszulkę zaraz pod brodą i lekko podnoszę do góry.
- Nie powiedziałeś tego..- cedzę powoli. Gale zaczyna się bezczelnie śmiać. Mocniej zaciskam pięść.
- Powiedziałem.- mówi butnie. Walę go pięścią w twarz. Przestaje się uśmiechać. Puszczam go i kawałek odchodzę łapiąc się za czoło. Widzę Katniss, biegnie przed siebie. Czarne włosy rozwiewa wiatr, na policzkach wystąpiły rumieńce, a na twarzy gości szeroki, szczery uśmiech. Jest piękna ... Przyglądam się jej z rozmarzeniem. Serce nieco przyspiesza, a ciepło uderza w moje ciało. Biegnie w moim kierunku. Rozkładam ręce i posyłam jej promienny uśmiech. Jednak ona na mój widok się krzywi i omija. Marszczę czoło. Odwracam się za siebie i widzę jak łączy swoje usta z wargami Gale'a. Ona mnie nie kocha, kocha jego. To zmiech. To przez nią zginęły te wszystkie, niewinne dzieci. Mocne szarpnięcie odrywa mnie od wspomnień, a mocny cios w żuchwę przywołuje do rzeczywistości.  Mam ochotę przyłożyć dawnemu przyjacielowi Katniss. I to robię. Biorę mocny zamach i uderzam chłopaka, traci równowagę. Za plecami słyszę oklaski i głośny śmiech.
- To było piękne, chłopie. - Haymitch klepie mnie w plecy, a do mnie dociera odór alkoholu. Nie odwracam się, patrzę tylko na nieruchome ciało bruneta. Kiedy ja się tak zmieniłem ? Jeszcze przed igrzyskami nie uderzyłbym muchy, a w tej chwili pobiłem człowieka... Ale to nie ja się zmieniłem, to igrzyska.. To ten świat kazał mi za szybko wydorośleć, stać się samodzielnym.. Zabrał mi wszystko.. Dom, rodzinę, spokój, miłość, odebrał mi nawet wspomnienia. Podnoszę lekko do góry rękę i się jej przyglądam. Skąd miałem tyle siły, żeby go przewrócić ? Nie wiem. Ale z drugiej strony ... Nie jest mi go żal. Przeciwnie. Jestem z siebie dumny. Odwracam się. Trevor podtrzymuje lekko Johannę. Oboje patrzą na mnie z podziwem, a ja nie wiem co im tak zaimponowało. Gale podnosi się cały czas trzymając za nos. Johanna natychmiast rusza w jego stronę po drodze łapiąc jakiś kij. Chwilę ugina go w dół i w górę. W końcu odrzuca go i wali Gale' a w policzek z otwartej dłoni.
- Jak śmiesz mówić coś takiego o mojej przyjaciółce, parszywa świnio! - wrzeszczy. Travor podchodzi do nich i odsuwa Zwyciężczynię z 7. Mason wtula się w niego, cicho łka. Rozumiem jej ból. Pewnie przypomniała sobie sytuację, której ja nie wybaczę sobie do końca życia. Travor odsuwa ją i podchodzi do bruneta.
- Wiesz co ? To moja dziewczyna. - mówi i uderza Hawthorna.

8 komentarzy:

  1. no i co ja mam ci tu napisać? Rozdział piękny, no bo Gale taki pobity i wgl..heheheheh jak ja go nie lubię ( dzięki wam jeszcze bardziej xd) no i nie masz za co dziękować z tym Travorem bo ja tylko napisałam, że ładne. No i jutro musisz dodać, bo....bo mam noże z KFC- pamiętasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :D Jak zawsze ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski !!!! Nie dam rady więcej powiedzieć bo brak mi slow ;) gale to świnia !!! :D hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Nie dam rady więcej powiedzieć bo brak mi słów ;) gale to świnia !!! " no i to się nazywa podejście :D
      Gruszka

      Usuń