piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 34

  " Po co ja jeszcze żyję ? "
To pytanie zadaję sobie już od jakiegoś czasu. Tak właściwie nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. To bez sensu. Nie powinnam żyć. Za to co zrobiłam, nawet nie mam prawa być na tym świecie. To oni powinni tu być zamiast mnie.
                                                                       ***
Ja już nawet nie żyję. Ja tylko tu jestem. Nie jem, nie piję. Nikt mnie do tego nie zmusza. Nie ma kto, tego robić. Haymitch nie żyje. Zginął, broniąc mnie. Nigdy nie spłacę takiego długu.
                                                                    
                                                                      ***
Od kilku miesięcy trwa wojna. Dystrykty chciały zemsty, nie dostały jej. Zbuntowały się. Kapitol był na to przygotowany. Odpowiedział ogniem.
   Nie wiem co z Peetą. Nie widziałam go odkąd wyjechał na badania do stolicy. Podejrzewam, że już nie żyje. Tam gdzie przebywał były najgorsze wybuchy.
                                                                     
                                                                     ***
Nie chcę już żyć. Nie chcę patrzeć na te umęczone i wygłodzone twarze ludzi walczących o mnie, z wdzięczności. Nie mają za co być mi wdzięczni. Mam dosyć bezczynnego siedzenia w tym schronie. Nie mam też dla kogo żyć. Prim, Peeta, Haymitch, tata, mama, Johanna, Cinna, Beete, Wires, Finnick, Annie, Rue, nawet Trevor już nie żyją. Wszyscy odeszli.
       
                                                                     ***
Plan był prosty. Łatwy do zrealizowania.
W nocy, po cichu wyszłam awaryjnym wyjściem. Cicho przemierzałam ulice Kapitolu. A on pojawił się nagle. Raczej w samą porę - poprawiłam się. Od razu go rozpoznałam. Ciemne włosy, szare oczy. Na jego twarzy widniał szalony uśmiech.
- Kotna - syknął.- Szukałem cię.
- Zastrzel mnie. Na co czekasz ? - szepnęłam. - Zastrzel ! - krzyknęłam rozpaczliwie. Tak, też zrobił. Strzał był szybki i celny. Przed oczami mignęły tysiące scen. I nastała ciemność. Ból promieniował przez całe moje ciało. I nagle znikł. Wraz z otaczającym mnie światem. To był koniec. Koniec Kosogłosa.
Wtedy go usłyszałam.
- Czekałem na ciebie, słońce. - miękki i znajomy głos wypełniał pustkę. - Czekaliśmy.
A czuły pocałunek uświadomił mi, że była to słuszna decyzja.
                      
                                                                 ***
   Oddajesz duszę
   Oddajesz ciało
   Oddajesz swe serce
   Poświęcasz każdą chwilę
   Każdy oddech
   Każdą myśl
   Kochasz całym sercem
   Nie wyobrażasz sobie życia bez Niego
   Starasz się zapomnieć o trudnościach tego świata
   O bolesnej przeszłości i przejściach
   On ci w tym pomaga
   Uspokaja gdy nocą dręczą Cię koszmary
   Pomaga znieść każdy ból
   Chroni cię
   Nie kłamie, że wszystko będzie dobrze
   Wie, że nie będzie
   Mimo to, czujesz, że przy nim cały świat jest pogodniejszy
   I w końcu pryska czar
   Gdy jego serce przebija strzała nienawiśći
   Gdy jego serce przestaje bić
   Twój oddech zamiera
   Umierasz razem z nim
   Bo to już jest koniec
   I nie ma już nic
   Jesteśmy wolni
   Możemy iść
-----
Witajcie. Już po raz ostatni. Przerosło mnie to. Nie umiem pisać. Zdaję sobie sprawę, że źle zaczęłam. I źle mi to poszło. Nie miałam pojęcia jak to zakończyć. Dziękuję, że ze mną byliście. To była wspaniała przygoda. Żegnajcie.
Gruszka & Innax
Czerwone Gitary - To już jest koniec
Papa ;*

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 33


  Krew, Ból, Smutek, Rozpacz, Tęsknota, Żal, Poczucie Winy...  
    Szedł opuszczoną ulicą. Krople deszcz rozbijały się o jego czarny płaszcz. Ulicę przed nim przeciął pies. Zatrzymał się na chwilę, spojrzał na mężczyznę błagającym spojrzeniem. Mellark wyciągnął do niego rękę. Kundel powoli zaczął się do niego zbliżać. Gdy był już wystarczająco blisko, wystawił białe kły. Peeta szybko cofnął rękę i zaczął się wycofywać. Zmiech był coraz bliżej. Powoli jego sylwetka rosła, coraz bardziej przypominała człowieka. Blondyn mógł już zobaczyć czarne włosy, przemoczone, opadające na piersi, widział szare oczy, przepełnione nienawiścią i ten złośliwy uśmieszek. Zmiech, który do złudzenia przypominał Katniss, sunął teraz w deszczu, w kierunku błękitnookiego. Ten, co chwilę oglądając się za siebie, starał się jak najszybciej iść. W jego błyszczących oczach można było dokładnie ujrzeć strach i błaganie, ale także ból, tęsknotę i wewnętrzną walkę. Wmawiał sobie, że to nie jest Katniss. Starał się wierzyć, że to bezduszny zmiech, a ona jest bezpieczna w domu, w 12. Dystrykcie. Zamyślony, nawet nie zauważył jak bardzo zbliżył się potwór. Wyraźnie słyszał szyderczy śmiech zagłuszany tylko szumem deszczu. I wtedy zaatakował...

  Gwałtownie budzę się z jego imieniem na ustach, lniana koszula nocna lepi się do moich pleców. Przez chwilę próbuję opanować oddech. Odrzucam kołdrę na bok i spuszczam nogi z łóżka. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, gdy moja rozpalona skóra styka się z chłodnymi panelami. Powoli sunę w stronę okna. Rozchylam je, by zaczerpnąć choć trochę świeżego powietrza. Zaciągam się zapachem nocy, przymykam oczy.

                                                                      
  Niebo usiane jest gwiazdami. Do moich uszu dobiegają dźwięki nocy. Jakiś świerszcz gra smutną melodię, w oddali słychać ciche pohukiwanie sowy, a całość wypełnia szum liści. Jak na jesienną noc jest bardzo ciepło.
  We włosach czuję powiew wiatru. Panująca wokół melancholia uspokaja mnie. Koszmar, który jeszcze niedawno mnie nękał wyparował gdzieś wraz z wiatrem wpadającym przez otwarte w mojej sypialni okno. Teraz, leżąc na wilgotnej trawie, nie myślę o niczym. Moją głowę wypełnia pustka. Jest mi tak dobrze.. Spokój i bezpieczeństwo, których tak dawno już nie czułam, dopełniają urok tej nocy. Wpatrzona w wieczorny krajobraz, rozpościerający się nade mną, zdaję się nie czuć żadnych trosk, bólu ani smutku.


   Wspomnienie przychodzi samo. Mała dziewczynka, a obok niej dorosły mężczyzna. Widać, że są rodziną. Oboje mają ciemne włosy i szare oczy. Dziewczynka, z dwoma warkoczykami na plecach, mocno trzyma swojego tatę za rękę. Siedzą na łące. Niebo jest ,tak samo jak dzisiaj, ozdobione milionem maleńkich, srebrnych punkcików.
- Jak na niebie jest tyle gwiazd, oznacza to, że następny dzień będzie lepszy. - mówi ojciec. 8- letnia, Katniss, z wielkim zaciekawieniem słuchała słów ojca. Często opowiadał jej różne rzeczy. Uwielbiała go słuchać, uwielbiała jego głos. Był taki czysty i łagodny. Czuła się przy nim bezpiecznie. Była szczęśliwa, zawsze. Jednak , jeszcze wtedy nie wiedziała, co miało się zdarzyć w przyszłości.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka : The Verve - Bitter Sweet Symphony
Kolejny, krótki rozdział. Ta wena jakaś taka słaba ostatnio. Średnio idzie mi pisanie ;/ Dlatego takie krótki te rozdziały :< Mimo to życzę wam miłego czytania ;*
Gruszka & Innax

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 32

Heloł xD No myślałam, że szlag mnie trafi. Siedziałam i męczyłam ten rozdział. Nie macie pojęcia ile było zakończeń tego rozdziału. No i wybrałam to. Nie jestem zadowolona, no ale jest. Przepraszam, że takie krótkie, ale musiałam tak zakończyć. Jak wcześniej miałam wenę, ale brakowało mi czasu, tak teraz mam czasu nadto i za grosz weny :c Nie jestem pewna czy to już ostateczny powrót, ale rozdział daję :]
Piosenka :https://www.youtube.com/watch?v=ScNNfyq3d_w
 A teraz.....
*PODZIĘKOWANIA*
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Bardzo się cieszę, że aż tak podobają Wam się te bazgroły. Oraz bardzo dziękuję za ponad 15 tysięcy odsłon ! Jesteście wielcy :* Rozdział dedykowany dla mojej " mamy" i " córki", które tak czekały na rozdział xD Ba, An ? Buziaki i nie krzyczcie tak ;)
 Miłego czytania. I proszę o komentarze i ewentualnie wynalezienie błędów, bo notka pisana na szybko.
Gruszka & Innax
Ps. Ja wiem, chcecie Peetę, ale poczekajcie jeszcze trochę, a obiecuję - nie zawiedziecie się ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zawsze. Pierwsze reaguje ciało, dopiero potem umysł. Tak jest i teraz. Puszczam szybko Johannę i się odsuwam.
- Ja nie jadę. - mówię stanowczo. Johanna mruży oczy.
- Jak to nie jedziesz ? - syczy.
- Nie jadę.- zaplatam ręce pod piersiami. Johanna opiera się o oparcie sofy, wkłada ręce w kieszenie i patrzy na mnie spod byka. Spojrzenie ciemnych tęczówek jest straszne i przeszywa mnie na wskroś. Mason wygląda teraz jak jakaś czarownica, jakby miała mnie zabić. Pewność siebie trochę ze mnie ulatuje, ale nie daję po sobie tego poznać.
- A to dlaczego ? - pyta unosząc brwi złośliwie. Przygryzam wargę. Co ja jej mam powiedzieć ? Nie jadę, bo... sama nie wiem.
- Bo nie. - odpowiadam, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Zwyciężczyni z 7. Dystryktu wstaje, kładzie ręce na swoich biodrach i patrzy na mnie z góry. Czuję jak kurczę się w sobie. Patrzę na nią jak dziecko błagające by nie dostać kary.
- To nie jest odpowiedź. - mówi beznamiętnie. Zaciskam usta tworząc cienką linię. Johanna jednak robi coś czego się nie spodziewałam. Obejmuje mnie. Wytrzeszczam oczy, ale o nic nie pytam. To bez sensu. - No to dlaczego nie jedziesz ? - pyta przesłodzonym głosem. Na twarzy wykwita ciepły uśmiech, ale nie dosięga jej oczu.
- Nie ważne.- burczę i wyplątuję się z pułapki, którą zastawiła na mnie dziewczyna. Powoli kieruję się w stronę kuchni.
- Czemu ty jesteś taka głupia ? - Czarnowłosa przestaje grać. Podnosi głos. - Czemu ty nie dajesz sobie pomóc ? - krzyczy. Ignoruję ją. Idę dalej przed siebie. Jednak Mason jest aż za mądra. Mądrzejsza niż może się wydawać.
- Czy ty jesteś głucha ?! - wrzeszczy. - Pytałam o coś. Mi się to aż w głowie nie mieści ! Ty jesteś głupsza niż myślałam ! - przesadziła. Odwracam się. Stoi w takiej pozycji jakiej stała zanim mnie przytuliła.
- Jestem. - odpowiadam chłodno, w ostatniej chwili powstrzymując furię. Emocje zdają się mnie wysadzać od środka.
- Za jakie grzechy.. - jęczy dziewczyna, łapie się za głowę, odwraca i pada na kanapę. Natomiast ja stoję ze zdezorientowaną miną. - Wiesz co ? Rób co chcesz ! Nie wierzę, że jesteś aż tak głupia, żeby niszczyć coś takiego.
                                                                              ~~~
    Słońce powoli chowa się za linią horyzontu. Na pomarańczowo- różowe niebo powoli wtaczają się ciemne smugi nocy. W powietrzu unosi się zapach lasu i wilgoci, a na listkach pobłyskują kropelki. Siedzę, oparta o pień, wyjątkowo dużej sosny. Na policzkach wciąż czuję zaschnięte już łzy, włosy zdążyły wyschnąć. Delikatny powiew jesiennego wiatru, wywołuje na gęsią skórkę. Ciaśniej opatulam się bordowym swetrem. Wciąż w głowie szumią mi słowa Johanny.
" - No widzisz ? A jednak. - odpowiedziałam złośliwie ukrywając mój smutek. Obróciła głowę w moją stronę. W jej oczach widniały łzy.
  - Nie wierzę, że to robisz. - powiedziała łamiącym się głosem. - On cię kocha. Ty go też. Miłość taka jak wasza zdarza się raz na kilkaset lat. Ale rób co chcesz.
Jej słowa wywołały nie mały szok. I gorszy ból. "



 

                                                                

piątek, 11 lipca 2014

Przepraszam :(

Witajcie kochani. Wiem, ze tak dawno nie bylo rozdzialu, ale po prostu  nie moge go napisac. Polowa jest juz gotowa, ale zadne slowo nie chce juz sie dopisac. Podejrzewam, ze to przez to, ze ostatnio czytalam ksiazke, ktora mi sie spodobala i nadal ja przezywam. Obecnie jestem na biwaku z kolezanka ( Pozdrawiamy Julke ;D ) i pisze z komorki. W niedziele wieczorem wracam, a w poniedzialek rano jade na oboz, wiec nie ma szans, zebym cos napisala. Zreszta za kazdym razem jak usiade na laptopie to tylko siedze i patrze w monitor ;\ Dlatego nie widze innego wyjscia jak po prostu zawiesze bloga na pewien czas :C Wroce kiedy tylko najdzie mnie wena. No to do ,byc moze ,niedlugo ;)              Gruszka & Innax    

środa, 2 lipca 2014

Liebester Blog Award

Witajcie. Notka już niebawem, więc nie martwcie się. Tymczasem ... Zostałam nominowana do Liebester Blog Award przez Hana S. Dziękuję. Oto moje odpowiedzi.
                          
                                         Czym jest Liebster Blog Award?
 
,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.
 
Pytania 
1. Co Cię inspiruje?
Najczęściej patrzę na różne zdjęcia bądź rysunki lub słucham muzyki i wtedy wena sama przychodzi. Czasami czerpię inspirację z codziennych sytuacji ;)

2. Ulubione zajęcie?
Najbardziej lubię włożyć słuchawki w uszy i pójść pohuśtać się sama na huśtawce. Taak, ja taki samotnik ;D Ale lubię też pisać z moimi owockami :* lub wyjść na dwór z kolegą albo koleżankami ;)
 
3. Wolisz książki czy ich ekranizacje?
Książki, zdecydowanie :D
 
4. Wymarzony zawód?
Chcę być psychologiem. Problem ?
 
5. Jakie masz plany na przyszłość?
Jak już wspomniałam, chcę być psychologiem w przyszłości. W gimnazjum i liceum chcę iść na profil humanistyczny.
 
6. Wiążesz swoje marzenia z pisaniem?
Raczej niee.
 
7. Podjadasz? Jeśli tak, napisz co najczęściej :)
Hmm... Słodycze ;3
 
8. Ulubiony gatunek filmów?
Trailer ( tak to się piszę ? ), SF i romansideła ;3
 
9. Gdybyś mógł poznać kogoś sławnego i znanego na całym świecie, kto by to był?
Josh Hutcherson i Jennifer Lawrance
 
10. Ulubiony autor?
Nie mam ulubionego. Na pewno to nie jest jedna osoba ;D
 
11. Dlaczego zdecydowałeś/łaś się na założenie bloga?
Przede wszystkim czułam niemały niedosyt po zakończeniu trylogii " Igrzyska Śmierci ". A po drugie chciałam spróbować swoich sił. Chciałam zobaczyć czy ktoś to będzie w ogóle czytał. Trochę osób czyta ;D
 
A ja nominuję :
peetniss , katnissipeetadalszeycie.blox.pl
zoozia123 , dontwantoforget.blox.pl
Emily Saws , podskrzydłamikosogłosa.blogspot.com
anna.watza i annabelka2000, poigrzyskach.blox.pl
nszynarska, mellarkeverdeen.blox,pl
 
i to na razie tyle, ale dopiszę xD 
Pytania dla nominowanych :
1. Co Cię zainspirowało do napisania bloga ?
2. Masz jakąś fobię ? Jaką ?
3. Ulubiony kolor ?
4. Jakie książki, które dotąd przeczytałaś, najbardziej Cię urzekły ?
5. Czy pisząc tekst masz wielki trudności z interpunkcją, bądź ortografią ?
6. Czytasz inne blogi , nie tylko o tematyce Igrzysk ?
7. Jakiej muzyki słuchasz ?
8. Czy wierzysz w baśniowe stworzenia np. Jednorożce ? ;D
9. Podoba Ci się Twój blog ?
10. Potrafiłabyś opisać siebie w 5 zdaniach ?

Gruszka & Innax
 

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 31

Mija jakiś miesiąc odkąd Johanna z Travorem mnie znaleźli. Od tamtej sytuacji nie widziałam ani jej ani jego. Teraz siedzę w sypialni w której sypiałam razem z Peetą. Codziennie kładę się do tego pustego, zimnego łóżka ze świadomością, że to tylko i wyłącznie moja wina. Codziennie wspominam same te dobre wspomnienia. Jednak i to nie pomaga uciec mi od smutku. Codziennie wylewam po kilkanaście litrów łez, codziennie wyrywam włosy garściami, codziennie budzę się z krzykiem cała oblana potem.To straszne, że dopiero teraz uświadamiam sobie, iż życie bez niego jest po prostu gorsze od najstraszniejszych tortur.
Rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichkolwiek zmian. Nie znajduję ich. Wiecznie otwarte okno, przypominające mi o wspólnie spędzonych nocach z blondynem. Zielone ściany, mające chyba symbolizować las, który tak kochałam. Dębowa szafa w której i tak nie znajdują się żadne ubrania oprócz moich których i tak nie używam. Leżąca gdzieś w kącie koszulka, którą zostawiłam sama nie wiem kiedy. Sterta kurzu leżąca na półce i szafce nocnej. Powoli wstaję i kieruję się do łazienki. Ochlapuję twarz zimną wodą na rozbudzenie i spoglądam w lustro. O wiele rzadsze włosy, worki pod oczami, zapuchnięte powieki. Okropnie schudłam. Mogę policzyć sobie wszystkie żebra. Na nadgarstku widnieje piękne bransoletka. Kosogłos połączony białą i złotą wstążką, na ich złączeniu perła od Peety. No i to wiecznie smutne spojrzenie schowane w poczerwieniałych, szarych tęczówkach. Odwracam wzrok i zrzucam z siebie przepocone ubranie. Ląduje miękko na kafelkach. Wchodzę pod prysznic i puszczam chłodną wodę. Zmywa ze mnie wszystkie uczucia. Już nie płaczę. To i tak nie przyniesie ulgi. Zresztą już nawet nie mam czym.
                                                                          ~~~
Nieco orzeźwiona schodzę na dół. W kuchni i salonie jest wyjątkowo czysto. Bywały dni kiedy nie miałam czym płakać. Jak dziś. Wtedy z nudy po prostu sprzątałam. Tym razem jest inaczej. Już nie mam czego sprzątać. Więc co ja mam robić ?
- Może na początek coś zjedz, bezmózgu ? - słyszę głos w mojej głowie. Dziwne tylko, że ten głos właśnie ku mnie zmierza z dziwnym uśmieszkiem. Johanna  klepie mnie po ramieniu.
- Radzę ci zjedz. - mówi już całkiem poważnie. Zdezorientowana ruszam ku lodówce.
- Na stole, ciemna maso. - Ten jej zgryźliwy ton... Tak szczerze... brakowało mi tego. Spoglądam na stół i widzę talerz parującej jajecznicy z herbatą. Wzdycham teatralnie i zasiadam do jedzenia. Podczas, gdy ja zjadam z wilczym apetytem, czarnowłosa bardzo uważnie mi się przygląda. W jednj ręce trzyma kubek smolistego napoju, a drugą podpiera się o blat. Kończę posiłek i odkładam naczynie do zlewu, a ona rozsiada się w salonie. Niepewnie idę do niej nie mogąc rozszyfrować jej zachowanie. Siadam w bezpiecznej odległości. Tak.. Na wszelki wypadek, myślę. Mason chwilę nad czymś myśli. W końcu wypala :
- Nie będę owijać w bawełnę. Jedziemy do Kapitolu. - mówi z zapałem. Nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony boję się. Ale z drugiej wreszcie może zobaczę Peetę. Wypuszczam powietrze. Wstaję i ją przytulam. Po prostu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tududududuududuududuuuuuu !! Proszę bardzo. Taka króciutka, bo już mnie z kompa wyganiają, ale jest. Piosenka ? Nie ma. Była tak pisana w ciszy. Miłego czytania.
Gruszka & Innax

Rozdział 30

- Johanno ? Uspokój się proszę. - Postawny brunet mocno tuli Johannę do siebie. Ta łka cicho w jego pierś. Okryta cienkim kocem patrzę na nich. Tylko raz w życiu miałam okazję poznać prawdziwą Johannę Mason. Teraz, już drugi raz mam do tego sposobność. Za oknem słychać odgłosy burzy. Co chwilę srebrne błyskawice rozdzierają niebo, a wtórują im głośne grzmoty. O szybę uderzają krople deszczu. Parę spadło na mnie i na Johannę, kiedy próbowała mnie obudzić. Nie dziwię się jej przerażeniu. Jest w miejscu, gdzie przeżyła straszne rzeczy, a dodatkowo znam jej tortury, jakim była poddawana w Kapitolu. Tak jak Peeta. Spuszczam wzrok. Jedna łza błądzi gdzieś w poszukiwaniu ujścia. Może za szybko zareagowałam ? Może powinnam z nim porozmawiać ? Na pewno powinnam. Ale ja to ja. Najpierw robię, potem myślę. I właśnie przeze mnie są takie sytuacje. Teraz już nie mam wątpliwości, żyje. Nie znam jeszcze wersji wydarzeń, ale wiem, że żyje. Na szczęście. Pogrążona w myślach nie zauważam, że Mason już się uspokoiła. Siada obok mnie i przysuwa kolana do brody. Spoglądam w jej stronę. Ciemne oczy ma zaczerwienione, na policzkach mokre linie. Tępo wgapia się w jakiś punkt. Czarne włosy spływają falami na plecy i ramiona. Widać, że schudła parę kilogramów. To pewnie przez pobyt w szpitalu. Mężczyzna, stojący dotąd w cieniu,  podchodzi do mnie i wystawia rękę.
- Travor. - mówi. Niepewnie odwzajemniam uścisk.
- Katniss. - odpowiadam.
- Miło mi. - posyła mi nieśmiały uśmiech ujawniając dołeczki w policzkach. Po tych słowach odchodzi i opiera się o ścianę na przeciwko Johanny. Przypatruje się jej z delikatnym uśmiechem.
- Ty naprawdę jesteś bezmózgiem, ciemna maso. - Johanna wreszcie się odzywa nie zaszczycając mnie uśmiechem. Wróciła stara Johanna, myślę. - Czy ty nigdy nie przestaniesz robić głupich rzeczy ?! - teraz zaczyna wrzeszczeć. No i ma rację. Ja chyba nigdy nie przestanę wpakowywać się w kłopoty. - Czy ty nie rozumiesz, że wysyłając go do Kapitolu, tak jakby, pogarszasz sytuację ?! Nie tylko jego ! Swoją też ! Czy ty słyszysz, że ja do ciebie mówię ?!
- Tak. - bąkam.
- No to weź te słowa sobie do serca. - syczy. Przytakuję tylko głową. Łapię się rękoma za głowę. I co ja teraz zrobię ? Bez niego ? Nie wiem. W tym problem, że ja do cholery nigdy nic nie wiem !
                                                                             ~~~
Łapię za klamkę.
- Travor ? Ty lepiej idź do nas. Muszę jeszcze porozmawiać z tym bezmózgiem chwilkę. Zaraz jestem, dobrze ? - patrzy na niego takim dziwnym spojrzeniem.
- Dobrze.- odpowiada i rusza w stronę swojego domu. Johanna idzie za nim wzrokiem. Gdy znika mężczyzna znika z pola widzenia dziewczyna odwraca się do mnie i pcha. Bez żadnych hamulców, jak to ona.
- No ruszaj się ! - mówi z naciskiem. Wchodzę do domu. Szarość tego domu mnie przytłacza. Znów te same szare ściany, złe uczucia, wspomnienia.... Tak dawno tu nie byłam. Ściągam buty, które przyniosła mi Johanna, i powoli kieruję się ku kuchni. Na szafkach leży tona kurzu, w umywalce zalegają naczynia na których widać zaschnięte resztki jedzenia. Widać, że nikt tu nie sprzątał od dłuższego czasu. Zdaję sobie sprawę, że Johanna monitoruje każdą moją czynność.
- Herbaty, kawy ? - pytam odwracając się do niej.
- Kawy jeśli można prosić. - mówi patrząc się na mnie podejrzliwie. Chwytam stojący na kuchence gazowej czajnik i napełniam go wodą. Czarnowłosa w międzyczasie sadowi się na krześle.
- To o czym chcesz rozmawiać ? - pytam wyciągając z szafki białą filiżankę.
- Zastanawia mnie fakt dlaczego nie poszłaś do swojego domu ... - mówi. Przerywam czynność, którą właśnie wykonywałam i patrzę na nią zdziwiona. Z trudem zatrzymuję łzy.
- Przecież jestem w swoim domu. - warczę. Wiem do czego zmierza.
- A myślałam, że mieszkasz dom dalej...- odpowiada tym samym tonem co ja.
- Skoro tego chcesz to pójdę do SWOJEGO domu. - wybucham. - Proszę bardzo. - krzyczę nakładając obuwie. Szarpię za klamkę i otwieram drzwi. Chłodny wiatr chłosta mnie w twarz, ale nie zwracam na to uwagi. Wybiegam z domu, wcześniej trzaskając drzwiami. Idę pewnie do domu Peety. Zatrzymuję się na chodniku prowadzącym do drzwi. Choć wiem, że jego tam nie ma jednak czuję jakąś niechęć do pobytu w tym budynku. Niepewnie stawiam kroki, powoli wspinam się po schodkach. Ale po co się bać ? Przecież tyle czasu tu mieszkałam.. Czuję się tu prawie jak w domu. Staję przed drewnianą barykadą. Zamykam oczy i powoli wypuszczam powietrze. W końcu wchodzę. Wewnątrz panujący zapach chleba mnie przytłacza i jednocześnie dołuje. Idę przez kremowy korytarz. Tutaj wszystkie pomieszczenia mają inny kolor. Nie tak jak u mnie. Rzucam się na czarną sofę. Co ja zrobiłam ?! Co ja do cholery zrobiłam ?! Pozwalam łzom cieknąć.
                                                                        ~~~                               
 Słońce dopiero wschodzi, kiedy ja otwieram oczy. Przecieram zapuchnięte powieki. Staram się ponownie nie płakać. Z marnym skutkiem. Powoli podnoszę się i siadam. Próbuję rozmasować poszczególne części obolałego ciała. Zrzucam buty. Stykam zimne stopy z ciepłym, puchowym dywanem, co powoduje niemałą ulgę. Pochylam się lekko do przodu, trzymając jednocześnie krawędzie sofy. Wstaję z mebla i ruszam ku łazience. Nabieram trochę zimnej wody i ochlapuję nią twarz. Opieram się o umywalkę i uważnie przypatruję swojemu odbiciu. Mocno zapuchnięte powieki, czerwone oczy od łez, smutne spojrzenie... Zaciskam powieki i potrząsam głową. Wkładam palce pomiędzy kosmyki moich włosów i mocno ciągnę. Tak, ból jest dobry. Jest bardzo dobry. A mnie się należy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A oto i nowy rozdział. Taki do kitu, ale trudno. Nwm kiedy nowy. Może dzisiaj. Może jutro. Zobaczę. Wczoraj już nie dałam rady. W każdym razie już jest. Piosenka : Metallica- The Unforgiven.
Gruszka & Innax