piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 13

- Te naleśniki były pyszne - mówię z pełnym brzuchem . Odnosimy właśnie talerze do kuchni. Myślę , jak by tu się zrewanżować za miło rozpoczęty dzień . Odkładamy talerze . Zauważam , jak na mnie zerka . - Dobra. Nie jestem ślepa . Co się tak patrzysz ? - Nie odpowiada.- Jestem gdzieś umazana ? - mówiąc to spoglądam na siebie . Nigdzie nie mam żadnej plamy. Spoglądam na szybę . Nie jestem umazana. Jestem ubrana w pomarańczowy top na ramiączko , podkreślający moje atuty i krótkie jeansowe spodenki . Włosy wyjątkowo zostawiłam rozpuszczone. Sama się przyznaję , że chcę ładnie wyglądać . Dla niego. Nadal nie odpowiada. Patrzę na niego zdziwiona.
- Po prostu ...- zaczyna nieśmiało. Stoi oparty jedną ręką o blat . Przygląda mi się . - Po prostu jesteś tak piękna , że nie mogę się napatrzeć . - Podchodzi , obejmuje mnie w talii i czule całuje. I , jak zawsze , moja głowa podaje mi pomysł w najmniej oczekiwanym momencie.
- Dziękuję. - śmieję się. Chyba się zarumieniłam , bo pociera mój policzek. - Ja nie uważam tak. - dodaję.
- Uważaj sobie co chcesz . Ja wiem swoje . - mówi z uporem. - Masz jakiś pomysł na dzisiejszy dzień? Mamy czas do wieczora ... - No tak Johanna .
- Nie mamy obiadu ! - Pomysł !- Wiem . Pójdziemy na polowanie. - Uśmiech znika z mojej twarzy , na wspomnienie przyjaciela. A On jak zawsze wie o czym myślę. Przytula mnie , lecz zaraz odchyla się i łapie mnie za ramiona .
- Katniss ? - mówi trochę za ostro jak na niego . - To znaczy .. - mówi trochę zmieszany . - Nie myśl o nim. Proszę Cię . - mówi łagodniej , ale wydaje się być zazdrosny . Nagle to do mnie dociera .
- Peeta , ale nic się nie stało .- mówię mało przekonująco. - No dobra . Ale wiedz , że liczysz się tylko Ty i nikt więcej . Już na zawsze. - mówię z determinację . Obejmuje moją twarz i mocno całuje .
- No to idziemy ? - pyta już z uśmiechem. Od razu się uśmiecham .
- Jasne . - Oboje przygotowujemy coś na drogę . Wkładamy to do małego plecaka. Muszę zmienić trochę ubiór. Biegnę na górę i zakładam beżowe leginsy. Biorę moją skórzaną kurtkę i zbiegam na dół. Peeta czeka na mnie. Zakładam buty. Tak dawno w nich nie byłam.
- Umiesz strzelać z łuku ? - pytam ni stąd ni zowąd .
- Nie za bardzo .. - odpowiada zawstydzony. Wiedziałam to , ale chciałam usłyszeć od niego.-
- Umiesz coś innego ? Na przykład rzucać nożem czy coś ?
- Umiem się maskować. I chodzę już o wiele ciszej .- odpowiada żartobliwie.
- Przynajmniej tyle ... - Staram się udawać niezadowoloną , ale mi to nie wychodzi. Wychodzimy z domu. Łapie mnie za rękę i tak idziemy w stronę płotu.
- Co Wy ? - słyszę ten głos i momentalnie się wkurzam. Puszczam to mimo uszu , ale to na nic . Czuję pewną rękę na plecach. Fala uderzenia jest dość silna , ale trochę łagodniejsza. - Beze mnie do lasu się wybieracie. O nie ! Nie ! Prawdopodobnie bym Was już nie zobaczyła. A przynajmniej dzisiaj. - Johanna drze się na całą Wioskę Zwycięzców. I po chwili wychodzi również Haymitch , ubrany i zwarty. Patrzę na niego i otwieram szeroko buzię. Nie widziałam Go chyba kilka dni . Staję i patrzę na niego z otwartą buzię. Przede wszystkim ... schudł . I to bardzo . Nie widać już jego brzucha . Wręcz przeciwnie. Trzyma kilka noży . Wkłada je za pas. Nie widzę zdziwienia na twarzach innych . Nie jest pijany . Wygląda jakby z tym skończył. Podchodzi do mnie młodszy przynajmniej o 20 lat mężczyzna . Zamyka mi usta i mówi wesoło :
- Co się tak patrzysz ? Idziemy czy nie ? - Stoję jak wryta .
- Kim jesteś ?! Gdzie jest mój stary mentor ?! Gdzie jest ten stary pijak , który mnie zawsze , o dziwo , rozumiał ?! - wykrzykuje na jednym oddechu.
- Powiedzmy , że do życia powrócił Haymitch Abernathy . Chłopak , który nie wygrał 50 Głodowych Igrzysk. - słyszę .
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz