piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 20

 Od tej notki już będziemy dodawać takie mini notatki od nas . Oto notka pisana okiem Peety. Zapraszamy do czytania i komentowania . Chcemy jeszcze poinformować , że wszystkie notki pojawiały się z taką szybkością , ponieważ kopiowane były ze strony poprzedniego bloga ;)

Zuziko 45 ( na poprzednim blogu ZuaZuza ) & Innax
 
 
Widzę jak powoli zamyka oczy. Przez chwilę mam wrażenie , że Ona odchodzi . Nachodzi mnie fala złości na samego siebie i nie do powstrzymania wyrzuty sumienia. Jednak te uczucia znikają , gdy słyszę jak jej oddech miarowo się uspokaja. Jej , zazwyczaj surowe , rysy twarzy powoli miękną . Jeszcze do niedawna ztężałe mięśnie właśnie się rozluźniają . Włosy rozsypały się czarnymi kaskadami na jej ramionach. Rozluźniła uścisk . Teraz jej dłoń bezpiecznie leży zamknięta w mojej. Gdy śpi wydaje się być taka bezbronna i strachliwa. Jest piękna. Wyobrażam sobie jaki musiała nieść ogromny ciężar na tych drobnych barkach, ile musiała przejść , sama... A ja nic nie zrobiłem. Nic nie zrobiłem by ta piękna istota była szczęśliwa. Potrafiłem tylko zrobić jej krzywdę. Ale już więcej jej nie skrzywdzę . Nie , już z tym koniec. Mogę się nią opiekować , ale już się nie zbliżę by jej nie krzywdzić. Uświadamiam sobie , że cały czas na nią patrzę , mimo to czuję się jakbym w ogóle jej nie widział. Teraz , dostrzegając jej rany , przypominam sobie co się wydarzyło i co teraz powinienem zrobić . Walę się w głowę z otwartej dłoni. W drugiej nadal trzymam rękę Katniss. Delikatnie ją odkładam i biegnę do łazienki. Dopadam do szafki , w której powinien się znajdować mój cel , i gwałtownie ją otwieram. Łapię apteczkę i szybkim krokiem wracam do salonu. Nadal śpi.. Padam na kolana przed kanapą i otwieram apteczkę . Widzę w niej tylko kilka bandaży , butelkę , zapewne z wodą utlenioną , plastry i jakiś tabletki. Pewnie przeciwbólowe , myślę. Wyrzucam wszystkie przedmioty na podłogę i nie mogę pozbierać myśli . Co teraz zrobić ? Jak ją wyleczyć ? Pani Everdeen by wiedziała... Ale jej tu nie ma , idioto ! Jest przecież setki kilometrów stąd ! Biorę jeden z bandaży i niezdarnie polewam go wodą . Większość cieczy ląduje na moich kolanach. Nieporadnie przykładam materiał do czoła dziewczyny. Delikatnie przecieram ,aby nie sprawić jej chociażby najmniejszego bólu.
- Wiesz , że Ona nie jest z porcelany ? - słyszę piskliwy głosik dziecka i podskakuję ze strachu. Kto tu jest ? Nie słyszałem , żeby ktoś wchodził.
- No , bo nikt nie wchodził. Przynajmniej przez drzwi. - Osoba wydaje się być trochę zawstydzona. Skąd ja znam ten głos ? I czemu czyta w moich myślach ? Albo raczej jak ?  -  Błagam Cię ! Nie mów , że nie znasz siostry swojej dziewczyny . - dodaje dziecko z wyrzutem . O co tu ,do cholery , chodzi ?! Zaraz ... Nie mów , że nie znasz siostry swojej dziewczyny . Już wiem kto to jest .
- Oczywiście , że wiesz idioto. - Prim prycha pod nosem. Podnoszę głowę . Nad Katniss pochyla się dziewczynka o złocistych włosach. Primrose Everdeen we własnej osobie. Spogląda na mnie z pode łba.
- Prim ...- mówię zmieszany. Mogę tak mówić , pytam się w myślach . Zaryzykuję . - Prim , ja nie wiem co robić . Błagam pomóż .
- Właśnie dlatego tu jestem między innymi. - patrzy na mnie z politowaniem. Jej wzrok mówi sam za siebie. Ty półgłówku . - Tak jesteś półgłówkiem , ale teraz nie czas na to . Będę mówiła Ci co masz robić . Ja jako osoba nieżywa już nic nie zdziałam , lecz Ty tak . - naciska na dwa słowa .  Ci . Ty Rozumiem o co jej chodzi . Kiwam głową . - No ! Bierz ten bandaż i zmocz go porządnie . I przestań zachowywać się jak głupek ! Chyba nie chcesz , żeby Katniss zginęła ? -  Prim trafia w samo sedno .  Sprawnym ruchem podnoszę z podłogi buteleczkę i moczę tak jak to powinienem zrobić wcześniej. Robię wszystko co mi każe . Oglądając rany i sińce na ciele Katniss , momentalnie staje mi przed oczami to co jej zrobiłem. Pamiętam każdy szczegół. Nasza praca dobiega końca . Każda oznaka mojego osaczenia jest już zabandażowana , oczyszczona i zabezpieczona.
- Tu pewnie jej jest niewygodnie ...- mamroczę pod nosem zbierając wszystkie rzeczy z podłogi i wrzucając do apteczki . Prim teatralnie przewraca oczyma . Patrzę na nią , a Ona wzrokiem wskazuje mi schody . Bez zastanowienia podchodzę do kanapy i ostrożnie unoszę bezwładne ciało do góry. Powoli stąpam po schodach ,aby jej nie zbudzić . Czuję na sobie wzrok Prim. Jednak nie zwracam na to uwagi . Wnoszę Katniss na górę . Wchodzę do jednego z pokoi i układam ją na swoim łóżku. Ja przenocuję w salonie . Tak będzie dla niej lepiej. Zastanawiam się czy Prim jeszcze na dole jest . Za chwilę już wiem , że nie ma jej na dole.
- Dobra, wiem , że nie chcesz jej zostawić , więc możemy posiedzieć tu . - Wparowuje do pokoju tak nagle , że nie zauważam jej . Mówi głośno . Nie chcę , żeby Prim przerwała jej sen . Otwieram buzię , by uciszyć dziewczynkę , ale Ona jest szybsza .
-  Katniss mnie nie słyszy . Słyszy Ciebie. Ja jej nie obudzę, lecz Ty możesz . Rozumiesz co mam na myśli ?

4 komentarze: