Otwieram oczy . Mysle ,ze jestem przytulona przez Peete ,ale sie myle . Leze na podlodze w tym samym miejscu co Gale ... No wiadomo . Widze Johanne na przeciwko mnie . Spi . Wyglada na bardzo zmeczona . I poturbowana . Ma rozcieta warge , siniaka pod okiem ,sine nadgarstki. Opuszczam glowe . Zauwazam ,ze jestem w samej bieliznie . Patrze na Johanne . Ona tez . Na pewno nie poddala sie bez walki . Nie to co ja . I co ja teraz zrobie . Co z Peeta ? Co ja Mu powiem ? Nie wiem .Moje rozmyslania przerywa pewien jek .Patrze na Johanne . Jest przemarznieta . Patrzy na mnie blagalnie . A ja nie potrafie jej pomoc . Widze bol w jej oczach . Do pokoju wchodzi Gale. Patrzy na nas zaspanym wzrokiem i przeciaga sie . Usmiecha sie z satysfakcja . Podchodzi do Johanny i na nia patrzy . Znika strach z jej oczu . Patrzy na niego z nienawiscia . On patrzy na nia i pyta czy zrobi dla niego wszystko .Wyciaga jej szmate z buzi ,a Ona rzuca rozaniec przeklenstw w jego strone . Na koniec pluje Mu w twarz . Teraz to my usmiechamy sie z satysfakcja . Gale otrzasuje sie i wymierza Johannie siarczysta piesc . Ta odwraca glowe i zaczyna na niego wrzeszczec . Nie okazuje skruchy . Patrze jak zaczyna ja okladac do nieprzytomnosci .Mocno wpieniony podchodzi do mnie . Robi to samo . Dostaje jedna piesc , potem druga i trzecia . Krew leje sie z mojego nosa i miesza ze lzami . Na koniec Gale wali mnie w brzuch . Jak ja moglam myslec ,ze chce z nim zyc ?! Ostatnie co rejestruje moj mozg to smiech . Ironiczny smiech .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz