piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 18

Zapraszamy do komentowania i życzymy miłego czytania.

ZuaZuza & Innax

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Peeta trzyma mnie za rękę . Idziemy korytarzem w stronę wyjścia . Wiem , że trzyma mnie , ale mam wrażenie , że Go tu nie ma . Jakby był gdzieś daleko. Ale gdzie ? O czym myśli ? Staję . Patrzy na mnie zdziwiony i również staje. Patrzy takim nieprzytomnym wzrokiem . Biorę kartkę i bazgrze . Pójdę jeszcze do mamy . Idź już do poduszkowca . Zaraz będę . Widzę , że odebrał to jakbym Go spoliczkowała.

- O nie , nie ! - mówi stanowczo. Słyszę ten głos. To nie jest jego normalny głos. To inny głos... inny , a zarazem taki znajomy i bolesny ... jakbym już gdzieś go słyszała . - Nie zostawię Cię . Ani na sekundę . - Teraz już słyszę jego normalny , ciepły głos. Skinam głową i ruszamy dalej . Staje przed salę pielęgniarek. Nie wiem czemu nie jest lekarzem. Przecież Ona potrafi każdego uzdrowić , zupełnie jak Prim ... Na to wspomnienie czuję jedną łzę na policzku . Jestem pewna , że za chwilę zostanie otarta , ale nie. Patrzę na niego . Stoi sztywno . Patrzy na drzwi . Marszczy brwi. Naciskam na klamkę . Przestaje marszczyć brwi. Wchodzimy oboje , On puszcza moją dłoń i przystaje na chwilę . Patrzę na niego zdziwiona . Spogląda na mnie . Widzę w jego oczach to . To czego się najbardziej boję . Podchodzę i mocno Go całuję . Łapie znów moją dłoń i uśmiecha się blado. Znów patrzę Mu w oczy . Znika . Odwracam się i ją dostrzegam. Siedzi , popijając z kubka i lustrując uważnie jakieś papiery . Marszczy brwi. Ruszam w jej stronę . I znów to przeczucie . Czuję , że coś jest nie tak . Ale co ? Czemu mnie to niepokoi ? Przecież równie dobrze mogła przeglądać jakieś papiery innych pacjentów . Ale z mojego doświadczenia wiem , że przeczuć nie można lekceważyć . Katniss ! Uspokój się ! Przecież Go wyleczyli ! Już nic się nie stanie ! Możecie już być szczęśliwi ! Idę z mętlikiem w głowie . Podchodzę do niej. Puszczam rękę Peety .  Mocno ją przytulam . Odkłada papiery . Kątem oka dostrzegam literkę P . Puszczam to mimo myśli. Odwzajemnia ucisk . Czuje jej niepokój. O mnie ? Nie ma po co ! Nie wiem czemu , ale nagle się irytuję . Czyżby powracała stara Katniss Everdeen ? I bardzo dobrze ! Nie ! O czym ja myślę . Przecież nie mogę wracać do przeszłości . Cała złość ze mnie wyparowuje.

- Obiecuję Ci  , Katniss , że niedługo się zobaczymy . Zobaczysz . - mówi to z bólem. Nie chce się ze mną widzieć ? Czemu ? A może przewiduje , że nie będą to dobre okoliczności ? - Do zobaczenia , córciu. - Czuję przyjemne ciepło . Powiedziała do mnie córciu ? Czuję jak powraca mi głos . Czuję , że mogę coś powiedzieć.

- Do zobaczenia , mamo . - chrypię . Odsuwa się lekko i patrzy na mnie . Widzę w jej oczach radość . Sama się dziwię . Czyżbym odzyskała głos ? Znów mogę mówić !

- Odzyskałaś głos ! - szepcze .

- Tak - też szepcze .

- Idźcie już . Moja przerwa dobiega końca . Zobaczymy się niebawem. - mówi szybko i odchodzi. Podążam za nią wzrokiem. Powieki mnie pieką . Przymykam oczy i odwracam się . Idę przed siebie . Po chwili czuję ciepłą rękę ściskającą moją .

- Hej ! Nie płacz . - mówi ciepło. Czuję , że do mnie wraca.- Niedługo się zobaczycie. - dodaje pocieszając mnie . Patrzę na niego stając .

- Wiem to , ale brakuje mi jej . - mówię cicho. Patrzy na mnie zdziwiony.

- Odzyskałaś głos ...- mówi niedowierzając.

-Tak . - mówię unosząc kąciki ust.

- Dobra , dobra dość tych czułości . Chodźcie , bo zaraz mnie namierzą .- słyszę za swoimi plecami. Odwracam się i kogo widzę ? Nie kto inny , jak Johanna . Jest ubrana . Pod pachą trzyma małą walizkę . Uśmiecha się swoim znajomym śmiechem.

- Wypisali Cię ? - pytam .

- A ty odzyskałaś głos ? - odpowiada pytaniem na pytanie z lekkim zażenowaniem. - Nie usłyszałaś , ciemna maso , ostatniego zdania ? Spadamy , bo mnie zaraz znajdą . - dodaje kpiąco.

- Dobra , chodź . - Nie będę się cackać . Wiem , że i tak jej nie zatrzymam w tym szpitalu. To nie dla niej . Tak samo jak nie dla mnie . Byłam tu ze wzglądu na Peetę . Zrobiłam to , bo mnie prosił. Martwił się . Ruszam w jej kierunku. Przemykamy korytarzami , tak żeby nikt nas nie widział. I to jest mój żywioł. Jej też . Peeta podąża za nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz